ZAPOBIEC KATASTROFIE. RENAULT MEGANE E-TECH TO AUTO SPOłECZNIE WAżNE I POTRZEBNE

Po niemal trzech dekadach nieprzerwanej obecności na rynku pomysł na Megane zdaje się, że się wyczerpał. Francuzi nie mieli jednak zamiaru rozstawać się z tak uznanym modelem, musieli go jednak gruntownie odświeżyć i odmienić całą jego filozofię. Teraz Renault Megane jest autem elektrycznym i wiecie co? Jest w tym zaskakująco dużo sensu.

  • - Renault Megane wbrew panującej modzie pozostało hatchbackiem, ale od teraz jest elektryczne
  • - Do wyboru są dwie opcje mocy silnika, ale bateria i maksymalna prędkość ładowania pozostają takie same
  • - Przy zakupie możesz skorzystać z rządowych dopłat m.in.: z programu Mój Elektryk
  • - Auto zostało wypożyczone redakcji przez producenta bezpłatnie na czas testów
  • - Więcej podobnych tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Szczerze mówiąc, nawet nie potrafię zliczyć, ile aut, które znamy od dawien dawna jako sedany, hatchbacki, czy coupe w ostatnim dziesięcioleciu przeobraziły się w SUV-y. W zasadzie nic w tym dziwnego, w końcu to ich obecnie najbardziej pożądają klienci, a rolą producentów jest ten popyt zaspokajać. Renault jednak nie chciało takiego losu dla zasłużonego Megane, przez lata ich sztandarowego hatchbacka i bestsellera. Z drugiej strony miejsko-rodzinne hatchbacki przestały się zupełnie sprzedawać i obecnie dogorywają jako tanie auta flotowe. Szefostwo francuskiej marki miało więc twardy orzech do zgryzienia, ale ktoś w centrali wpadł na genialny pomysł, czyli kompaktowy hatchback. To przepis na nowe Megane, które dzięki temu pozostało wierne swojej pierwotnej klasie, a jednocześnie jest gotowe na nowe realia motoryzacyjnego świata.

Dalszą część tekstu znajdziesz pod materiałem wideo

Po tym, jak w dziale projektowym Renault warunki brzegowe zostały określone, czym prędzej przystąpiono do realizacji śmiałej wizji. Jeżeli jednak wszystko miało się udać, trzeba było sprawić, że hatchback znowu będzie czymś fajnym, a nie generycznym produktem do przewożenia przedstawicieli handlowych. Styliści mogli więc poszaleć i nowe Megane wygląda bardziej jak pokazowy prototyp koncepcyjny niż auto produkcyjne.

Tak dobrze wyglądającego hatchbacka nie było na ulicach od dawna. Niewielkie kompaktowe nadwozie wyróżnia się futuryzmem, ale i muskularnością. Wrażenie dodatkowo potęguje czarny dach kontrastujący z poniższymi lakierowanymi panelami, co optycznie obniża jego sylwetkę. Do tego auto posadzono na absurdalnie wielkich, ale świetnie wyglądających felgach o nieoczywistym, intrygującym wzorze. Co ważne, koła mają dużą średnicę, ale relatywnie małą szerokość, dzięki czemu opory toczenia nie rosną niepotrzebnie i nie oddziałują negatywnie na zasięg.

Przód auta to natomiast majstersztyk. Wstawki z czegoś, co wygląda jak matowe, szczotkowane złoto fenomenalnie współgrają z charakternymi, przymrużonymi reflektorami, z których spływają wijące się świetlne łezki LED-ów do jazdy dziennej. Szeroki tył jest przecięty wąskim pasem tylnych świateł, co dobrze koresponduje z przodem. Szczerze jestem pod wrażeniem. Renault udało się tchnąć w wyświechtaną formę miejskiego hatchbacka zupełnie nową świeżość. Dawno nie widziałem auta tak odważnego, ciekawego i spójnego stylistycznie i nie mówię tego jedynie w ramach tej klasy, ale w ogóle! Naprawdę mistrzowska robota.

Projekt na tak, materiały na nie

Nie inaczej jest we wnętrzu, przynajmniej jeśli chodzi o jego projekt. Renault postawiło na uwielbiane przez klientów duże ekrany. Jeden znajduje się za kierownicą finezyjnie spłaszczoną zarówno na dole, jak i na górze wieńca, a drugi na środku. Ten środkowy jest dodatkowo delikatnie zwrócony w kierunku kierowcy, co poprawia jego czytelność i użyteczność w trakcie jazdy. Część przycisków na szczęście ostała się w swojej fizycznej formie, chociaż przeniesienie ustawiania głośności na dotykowe punkty to czyste zło. Na szczęście obsługa klimatyzacji wyszła całkiem nieźle i nie odciąga zbytnio uwagi od drogi.

Sam system multimedialny uznałbym natomiast za jeden z lepszych w branży, a z całą pewnością w tej klasie. Ma naprawdę przyjemny wygląd, działa szybko, bez ścięć, i co uważam za szczególnie istotne, łączenie z telefonem komórkowym za pomocą dedykowanych aplikacji jest całkowicie bezproblemowe. Pozytywnym zaskoczeniem jest ilość schowków w przedniej części kabiny — są przemyślane i naprawdę funkcjonalne. Nie można również narzekać na ilość miejsca oraz widoczność. Gorzej sprawa wygląda z wrażeniem, jakie pozostawiają po sobie plastiki użyte do wykończenia wnętrza. Wiem, że gdzieś trzeba było szukać oszczędności i użyć wymaganej przez prawo ilości tworzyw z recyklingu, ale naprawdę dało się to zrobić lepiej. Patrząc na filigranowe jak na obecne czasy nadwozie nowego Megane, można mieć obawy o ilość miejsca dla pasażerów tylnej kanapy, ale o dziwo nie jest wcale źle. Z całą pewnością pokonywania miejskich dystansów nawet z kompletem dorosłych pasażerów nie trzeba się obawiać. Można by się przyczepić, że kosztem wygody ludzi oberwał bagażnik, ale szczerze mówiąc, w mieście nie potrzeba przecież ogromnego kufra. Zawsze można się poratować złożeniem oparć kanapy, ale trzeba pamiętać, że powstała w wyniku tego zabiegu przestrzeń bagażowa nie będzie miała płaskiej podłogi.

Lek na miejskie problemy

Nowe Megane jest dostępne w dwóch wariantach mocy, 130 lub 220 koni. Za to akumulator zawsze będzie miał taką samą pojemność, czyli 60 kWh i taką samą maksymalną szybkość ładowania wynoszącą 130 kW/h. Zasięg w obu wersjach jest praktycznie identyczny i według normy WLTP wynosi około 460 km. Oczywiście, jak to z normą WLTP bywa, nie ma co się nią zbytnio sugerować, ale w mieście przejechanie równych czterech setek jest jak najbardziej realne. Do testów otrzymaliśmy mocniejszy wariant nowego Megane, które wręcz imponuje żwawością i zwinnością, rozkładając na tym polu na łopatki niejednego spalinowego hot-hatcha. Na uznanie zasługuje fakt, że mimo naprawdę wąskich opon i dużej mocy auto nie ma problemów z utrzymaniem stabilności oraz przyczepności. Oczywiście nie ma co się spodziewać typowo sportowych doznań, ale nikt ich tu nie obiecuje. Coś musi przecież zostać na odmianę sygnowaną przez Alpine, sportową markę Renault, o ile taka wersja ma w ogóle powstać. Podstawowy Menage e-tech kosztuje niecałe 175 tys. zł, natomiast najbardziej doposażona wersja iconic z mocniejszych silnikiem to wydatek 205 tys. zł. Kwoty te mogą zostać obniżone, jeżeli skorzystacie z rządowego systemu dopłat.

Na koniec chciałbym jeszcze dodać kilka słów podsumowania. Nowe Megane to auto społecznie niezwykle ważne i potrzebne. Francuzi mocno wysilili się, aby uczynić segment miejskich hatchbacków atrakcyjnym, a to już coś. Ludzie muszą ocknąć się z SUV-owego transu i zrozumieć, że potrzeba kupowania coraz większych aut na nasze coraz bardziej zatłoczone drogi to pozbawione jakiejkolwiek logiki szaleństwo, które wcześniej czy później doprowadzi nas do katastrofy. Megane przypomina, że małe auto też może być atrakcyjne, być przedmiotem, który fajnie posiadać. Przy okazji tylnymi drzwiami realizując cele dobre dla ogółu. Zajmuje mniej miejsca, do jego wyprodukowania zużywa się mniej materiałów i przynajmniej lokalnie nie emituje zanieczyszczeń. Czy nowa filozofia miejskich hatchbacków przekona do siebie ludzi? Zobaczymy w najbliższych latach, ale wszyscy powinniśmy trzymać kciuki, by tak się właśnie stało.

2024-04-17T10:33:13Z dg43tfdfdgfd