NOWY ASTON MARTIN VANTAGE ZE SPECJALNą WIZYTą W POLSCE. WIDZIAłEM GO NA żYWO

Mniejszy z Astonów nie chce być już ani nieduży, ani świecić małymi "oczami". W nowej generacji Vantage upodobnił się do większego DB12, zyskał sporo mocy i moc nowych rozwiązań technicznych. Widać tu inwestorską rękę Lawrence’a Strolla, ale nadal nietrudno też sobie wyobrazić za kierownicą tajnego agenta.

Równo dwa miesiące po opublikowaniu pierwszych zdjęć Aston Martin przywiózł do Warszawy nowego Vantage’a – dosłownie na chwilę, w ramach europejskiego tournée.

O kluczowych danych już pisaliśmy, więc tylko dla przypomnienia: zmodernizowane V8 twin turbo ze stajni AMG generuje teraz 665 KM i 800 Nm. Przyspieszenie 0-100 km/h? 3,4 s. Pod maską przybyło aż 115 KM, co plasuje Vantage’a na zupełnie nowym poziomie niż dotychczas.

Zobacz także:

Najmocniejszy w 74-letniej historii. Aston Martin pokazał nowego Vantage'a

W ślad za mocą poszły gruntowne zmiany w zawieszeniu, systemie przeniesienia napędu i układzie kierowniczym. To wszystko nie dałoby oczekiwanych rezultatów bez usztywnienia szkieletu nadwozia czy zlecenia firmie Michelin opracowania dedykowanej opony. Inżynierowie podeszli do tematu bardzo kompleksowo. I choć nowy Vantage nie jest zupełnie nową konstrukcją, to jest też czymś znacznie więcej, niż tylko liftingiem.

Mocniejszy silnik przede wszystkim wymaga większych ilości świeżego powietrza do "oddychania" i chłodzenia. Większe wloty nie są więc jedynie stylistyczną wprawką dla wprawki, lecz koniecznością techniczną. A skoro zwiększył się grill, to zmianie musiały ulec także reflektory.

Wyróżnikiem mniejszego Astona były dotychczas też małe światła. Bardzo różniące się od innych modeli marki, ale jak się okazuje – też zbyt podobne do… Mazdy MX-5. W konsekwencji: teraz będą prawie takie same jak w DB12, który zadebiutował w zeszłym roku, ale znawcom marki mogą też przypominać szalenie rzadkiego One-77 sprzed kilkunastu lat. Główna różnica względem DB12 tkwi w "łezce" rozciągającej się na błotnik większego coupe.

Dużo większe klosze kryją teraz matrycowe LED-y. Choć trudno w to uwierzyć, Vantage jest pierwszym modelem marki wyposażonym w tę przydatną, ale przecież wcale nie tak nową technikę oświetlenia.

Nowa stylistyka nadała Vantage’owi więcej pewności siebie. Projektanci wykazali większą odwagę w modelowaniu krągłości jak i uwypuklaniu wszystkiego, co ma związek z powietrzem: wlotami, wylotami, spoilerami, dyfuzorem i splitterem.

W tej materii Aston zwykle zachowywał pewną powściągliwość. Wolał być pół kroku za najszybszymi i najbardziej radykalnymi, dostarczać emocje za kierownicą w sposób mniej ekstremalny. Lecz pod wpływem obecnego właściciela firmy Lawrenca Strolla to się zmienia, granica jest przesuwana.

O czym mogłem się przekonać na żywo i co mnie urzekło: progres w żadnym razie nie dzieje się kosztem spuścizny – nowy Aston wciąż jest nienachalnie elegancki, jak każdy jego przodek sprzed programu zmian kanadyjskiego inwestora. A najsłynniejszy brytyjski tajny agent wciąż nie będzie czuł się estetycznie wykluczony. Ewolucja jest wyraźna, lecz nie jest to rewolucja. Harmonia wciąż gra pierwsze skrzypce. Na Vantage’a chce się patrzyć długo i zawieszać wzrok też na takich detalach, jak felgi czy końcówki wydechu. Ekipa Marka Reichmana, wieloletniego szefa stylu Astona Martina, znów pokazała klasę.

Wyraźniejszy i bardziej pożądany przez klientów postęp wydarzył się we wnętrzu. Nie ma już guzików do sterowania skrzynią biegów, kierunek jazdy wybiera się teraz małą dźwignią na tunelu. Są za to guziki do sterowania wszystkim innym i chwała Astonowi za to. Ekran przewędrował pod nawiewy i zyskał nowy system multimedialny z interfejsem bardziej odległym od mercedowskiej bazy i bliższym estetycznym wymaganiom Astona.

W kabinie jest obowiązkowo dużo pachnącej i najmiększej skóry, takie elementy, które chce się gładzić i zupełnie nowa kierownica. Podobnie jak na froncie nadwozia: wszelkie zmiany wzorem większego DB12. Może nawet aż za bardzo wzorem. Klienci zdecydują, czy te podobieństwa są im smak.

W miniony weekend polską premierę Vantage’a świętowali także klienci marki, którzy przy okazji zadali szyku, przejeżdżając kawalkadą 30 aut przez Warszawę: takiego zagęszczenia Astonów Martinów stolica jeszcze nie widziała.

Tymczasem auta tej marki to w Polsce coraz częstszy widok. Obecnie jedyny w Polsce salon należący do Auto Fus Group sprzedaje w kwartał tyle aut, ile poprzedni oficjalny przedstawiciel kilka lat temu w rok. W 2023 roku zarejestrowano w Polsce 32 nowe Astony Martiny. W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku – już 11 egzemplarzy, a obecny kwartał szykuje się jeszcze bardziej pracowity dla pracowników salonu.

Pierwsze zamówienia na nowego Vantage’a już zostały złożone. Spontaniczni szczęśliwcy, którzy podejmowali decyzję o zakupie bez oglądania auta na żywo, odbiorą swoje auta już po wakacjach. Ci, którzy zwlekali do teraz, mogą jeszcze liczyć na dostawę gwiazdkową.

Na zakup gotówkowy należy przygotować minimum 250 tys. euro brutto. Wypada jednak odłożyć 30-50 tys. euro więcej, wszak indywidualne życzenia kosztują ekstra. I jak zdradzają mi przedstawiciele Astona Martina w Polsce, Polacy chętnie dają upust fantazji przy konfigurowaniu aut. A w przypadku SUV-a DBX – w dużej mierze także Polki, i wcale nie są to prezenty od kochających mężów.

Czytaj także:

Aston Martin pokazał pierwsze zdjęcia nowego Vantage Roadster

Aston Martin V12 Vantage S (2017) - zdjęcia, wnętrze

Test: Aston Martin Vantage. Szukam magii na kole podbiegunowym (prawie)

2024-04-16T09:44:58Z dg43tfdfdgfd