Do groźnego wydarzenia doszło podczas wyścigu serii IndyCar w amerykańskim Birmingham. W pewnym momencie na torze pojawił się manekin, po którym przejechał jeden z kierowców. Skończyło się na strachu.
Seria wyścigów IndyCar jest jedną z najpopularniejszych w Stanach Zjednoczonych. Tysiące ludzi oglądają zmagania kierowców i emocjonują się kolejnymi sukcesami swoich ulubieńców.
Podczas ostatniego wyścigu IndyCar w amerykańskim Birmingham doszło do szokującej sytuacji. Widzowie śledzący transmisję nie mogli uwierzyć w to, co widzą. W pewnym momencie można było dostrzec ludzką sylwetkę leżącą tuż obok toru jazdy.
Na szczęście szybko okazało się, że nie był to człowiek. To manekin w damskich ubraniach, którego wcześniej był przywiązany do kładki i spadł na tor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O manekina zahaczył kierowca Santino Ferrucci. Wcześniej zauważył leżący obiekt obok toru i poinformował swój zespół. W tym miejscu nie było żadnej ostrzegawczej flagi ani innej sygnalizacji. Zawodnicy nie spodziewali się, że może im grozić niebezpieczeństwo. Sytuację można zobaczyć poniżej.
Czytaj także: "Juras" sparodiował kultowy polski serial. Poznajesz który?
Obiekt w Birmingham słynie z tego, że są na nim powieszone różne manekiny. To "dar" promotora toru George'a Barbera. Manekin, który spadł z kładki to Georgina, symbol obiektu.
Czytaj także: 48-letni gwiazdor pokazał się bez koszulki. Jest forma?
Sam promotor chciał, aby ustawić ją dokładnie na środku toru. W takim miejscu, żeby widzieli ją kierowcy. - Chcę, żeby wchodząc w zakręt myśleli, że ktoś zwisa z kładki - mówił przed laty Barber.
Czytaj także:
Kierowca nie mógł zwolnić. Przerażający wypadek na torze wyścigowym
Przerażający wypadek. Nie żyje 15-letni kierowca i jego pilot
Siatkarka prowadziła auto pod wpływem alkoholu. To nie jedyne wykroczenie
2024-04-29T10:48:35Z dg43tfdfdgfd