WYPADEK Z UDZIAłEM BEATY SZYDłO. KIEROWCA ODEBRAł SAMOCHóD. ODKRYł, żE ZNIKNęłY TYLNE LAMPY [ZDJĘCIA]

Sebastian Kościelnik odebrał w sobotę samochód po zakończonym procesie ws. wypadku z 2017 r. z udziałem ówczesnej premierki Beaty Szydło. Okazało się, że po jednej z ekspertyz, pojazd wrócił bez tylnych lamp. "Skoro dowody zostało zniszczone, to kto by się przejął brakującymi lampami" - napisał na Twitterze kierowca.

"Na przestrzeni ostatnich 6 lat, po jednej z ekspertyz, pojazd wrócił bez tylnych lamp. Skoro dowody zostało zniszczone, to kto by się przejął brakującymi lampami" - napisał na Twitterze, dołączając zdjęcie.

W rozmowie z TVN24 Sebastian Kościelnik opowiedział o swoich uczuciach związanych z odbiorem pojazdu. - Wracają wspomnienia z tamtego feralnego dnia, patrząc na przód pojazdu dociera do mnie, jak niewiele brakowało, żeby doszło do większej tragedii - mówił.

Dodał, że z perspektywy czasu postąpiłby dokładnie tak samo. Jest przekonany, że miał wówczas pierwszeństwo przejazdu. - Dostałem taką informację, że lampy zabrano na ekspertyzę, ale wrócił bez tych lamp. Nawet sąd dopytywał, co się z nimi stało - podkreślał.

Sebastian Kościelnik przekazał, że przywróci auto do używalności i wystawi na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

W poniedziałek 27 lutego przed Sądem Okręgowym w Krakowie zapadł prawomocny wyrok ws. wypadku kolumny rządowej, którą podróżowała ówczesna premierka Beata Szydło. Częściowo utrzymany został wyrok pierwszej instancji. Sebastiana Kościelnika uznano za winnego wypadku, jednak sąd nie wymierzył mu kary. 

Sąd w uzasadnieniu zaznaczył, że kluczowe jest także zachowanie funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu (obecnie Służba Ochrony Państwa), który nie włączył odpowiednich sygnałów dźwiękowych podczas przejazdu kolumny pojazdów uprzywilejowanych.

Wyrok ws. wypadku z udziałem Beaty Szydło. Sebastian Kościelnik: Czuję się ofiarą

- Nie czuję satysfakcji ani ekscytacji z powodu tego wyroku. Podejrzewam, że to nie będzie jeszcze koniec - przekazał po ogłoszeniu wyroku Sebastian Kościelnik.

Jak zaznaczył, będzie rozważał "inne możliwości". - Które pozwolą mi dać tę satysfakcję, której domagam się od sześciu lat. Patrząc z perspektywy tego, że całość trwa już ponad sześć lat, to czuję się ofiarą. Przewlekłość tej sprawy jest niebotyczna - dodał Kościelnik, cytowany przez Onet.pl. 

Sebastian Kościelnik podkreślił, że sąd po raz drugi przytoczył kwestię kierowcy BOR-u. - W trakcie pierwszej instancji również była podobna sytuacja, gdzie sąd skierował wniosek o ukaranie również innych uczestników ruchu, ale nic z tego tytułu się do tej pory nie wydarzyło i podejrzewam, że się nie wydarzy - powiedział. Jak wyjaśnił adwokat mężczyzny, w sprawie tej istnieje możliwość wniesienia kasacji nadzwyczajnej lub zwykłej.

2023-03-18T11:07:42Z dg43tfdfdgfd