Ulica Wytomyska to droga gminna, łącząca Wąsowo z Wytomyślem. Jesienią ubiegłego roku bez zapowiedzi po jednej ze stron pojawił się znak b36 - zakaz zatrzymywania się. Później postawiono go także po drugiej stronie ulicy.
- Większość kierowców ignoruje ograniczenie prędkości. Jest niebezpiecznie. Co więcej, niedawno pojawił się też ten sam zakaz po drugiej stronie. Obecnie cała droga wyłączona jest z parkowania. Nie rozumiem tej sytuacji, a sama decyzja ta została podjęta bez konsultacji z nami. To taka "demokracja po kuślińsku"? - mówił jeden ze sfrustrowanych mieszkańców.
Innego zdania był włodarz gminy, Mieczysław Skrzypczak. Od samego początku podkreślał, że ustawienie znaków na ul. Wytomyskiej w Wąsowie znacząco poprawiło bezpieczeństwo oraz przejezdność drogi. Zapewniał, że sama zmiana organizacji ruchu została uzgodniona i pozytywnie zaopiniowana przez podmioty ustawowo uprawnione do tych działań.
Zobacz też: Karambol stulecia pod Poznaniem. Między Swarzędzem a Paczkowem rozbiło się ponad 100 aut
Decyzja o wprowadzeniu zakazu spotkała się ze zdecydowaną reakcją mieszkańców. Złożyli w gminie i starostwie zażalenie. Jak twierdziła wówczas inicjatorka pisma, podpisali je solidarnie wszyscy z okolicy. Jak się jednak okazuje, wprowadzenie zakazu stało się swoistą kością niezgody.
Jak wspominał Mieczysław Skrzypczak, po ustawieniu znaku otrzymał liczne wiadomości od mieszkańców, przede wszystkim Wąsowa i użytkowników tej drogi, że znacząco poprawiła się nie tylko widoczność skrzyżowania, ale przede wszystkim bezpieczeństwo. W ubiegłym tygodniu mail w tej sprawie trafił także do naszej redakcji, wraz z załączoną fotografią ulicy, gdy jeszcze znaku przy niej nie było. Jak czytamy w nadesłanej wiadomości, mieszkanka Wąsowa wyraziła podziękowania za ustawienie znaku.
- Na drodze tej jest wzmożony ruch samochodów osobowych, a także ciągników z dużymi naczepami - w tej okolicy są trzy duże firmy transportowe. Urządzanie na drodze publicznej całodziennych i nocnych prywatnych parkingów z czystego lenistwa i od lat nabytych nawyków, a także złośliwości mieszkańców, stwarzało zagrożenie nie tylko dla kierowców, ale i pieszych. Pojazdy wielkogabarytowe i kombajny rolnicze nie mogąc wyminąć zaparkowanych samochodów wjeżdżały i niszczyły chodniki - stwierdza kobieta. Dodatkowo podkreśliła, że twierdzenie, iż "parkowanie pojazdów na drodze publicznej dwukierunkowej zwiększa poziom bezpieczeństwa jest co najmniej błędne, zdumiewające i niedorzeczne". Stan faktyczny, jak dodawała, przedstawiają nadesłane do naszej redakcji zdjęcia.
DODAĆ POLECAJKĘ W TYM MIEJSCU Z BIEŻĄCYCH MOTO
Przeciwnicy znaku złożyli w gminie i powiecie zażalenie, podpisane przez tych mieszkańców ulicy, których zastano w domach. Sprawa skierowana została też do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
- Na tę chwilę nie bardzo jest o czym mówić. Mieszkańcy, którzy są przeciwni pojawieniu się tego znaku, wynajęli prawnika, który w ich imieniu złożył wniosek do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten z kolei wystąpił do naszego Starostwa Powiatowego o nadesłanie wszystkich kserokopii dokumentów z tej sprawy. Teraz musimy poczekać na rozstrzygnięcie - poinformował Marcin Kamiński, specjalista ds. zarządzania ruchem drogowym.
Obserwuj nas także na Google News
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Źródło: nowytomysl.naszemiasto.pl
2023-03-18T17:53:15Z dg43tfdfdgfd